Harold Camping codziennie czyta i rozmawia o Biblii ze słuchaczami amerykańskiego Radia Rodzina. Jego zdaniem koniec świata nastąpi już jutro. Armageddon będzie się przemieszczał zgodnie ze strefami czasowymi i zacznie się o godz. 18.00 w Australii i Oceanii i będzie podążał na zachód. Oznacza to, że w Polsce również miały przypaść na godz. 18.00 naszego czasu. "Wtedy to dojdzie do wielkiego trzęsienia ziemi, które zapoczątkuje dzień sądu" - czytamy na stronach internetowych kaznodziei.
Jest on przekonany, że ocaleje tylko 2 proc. ludzi, oczywiście w większości będą to jego zwolennicy.
- W Polsce nie odnotowaliśmy zgłoszeń, maili czy zapytań w związku z tą datą końca świata - powiedział ojciec Radosław Broniek z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. - Najwyraźniej ta wizja nie jest zbyt obecna w świadomości Polaków. Sekty oraz związki religijne często używają daty sądu ostatecznego, by móc manipulować swoich zwolenników i w ten sposób zatrzymać ich przy sobie. Najczęściej to właśnie przywódca otrzymuje prywatne objawienia lub też tylko on zna sposób na obliczenie daty końca świata. Ruchy apokaliptyczne często posługują się wizją katastrofy. Zwykle charakteryzują się one dwiema cechami: datą i wybranymi, którzy będą się rekrutować z grupy wyznawców i przetrwają.
Czy możemy w jakiś sposób przewidzieć kiedy nastąpi koniec świata?
- Trochę już tych dat przeżyliśmy - odpowiada ojciec. - Wyznania chrześcijańskie mówią jasno o powtórnym nadejściu Chrystusa i tym, że żyjemy w czasach ostatecznych, jednak nikt nie zna dnia ani godziny. W Biblii jest napisane, że nawet Syn nie wie, kiedy Jego Ojciec zdecyduje się na Sąd Ostateczny.
O tym, że Polsce daleko do apokaliptycznej histerii jaka ogarnęła Stany Zjednoczone świadczy fakt, że policja nie prowadzi dodatkowego monitoringu działalności sekt.
- W ten dzień będziemy pracować normalnie i normalnie pełnić służbę - powiedział Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu.